Polecam wam wiedźmina według mnie najlepsza polska gra dotychczas jedna z najleszych gier RPG, Warto w nią zagrać


[img]http/gfx.gaminator.pl/data/news/2013/1218.2.jpg[/img]


[img]http/gry.onet.pl/_i/foty/wiedzminrec1.jpg[/img]


Kod:
Jak tu się wziąć za taką recenzję? To znaczy, za recenzję tak ważnej i tak wyjątkowej gry? "Wiedźmin" jest przecież szalenie ważny i niebywale wyjątkowy - bez różnicy, czy się komuś podoba, czy nie, czy jest dobry, czy wręcz przeciwnie. Dwadzieścia milionów budżetu - i wszystko jasne. Największa polska produkcja growa wszech czasów. Doskonale znana nie tylko w kraju, ale też i na Zachodzie, gdzie jest wyczekiwana prawie tak samo niecierpliwie. To ewenement po prostu. Nie mieliśmy wcześniej takiej gry. I nie ma tu znaczenia jakość samej produkcji oraz jej ocena. To i tak jest projekt historyczny, kamień milowy w rozwoju polskiej produkcji w dziedzinie gier komputerowych. A coś takiego może onieśmielić każdego recenzenta, prawda?



Dlatego zacznę trochę niestandardowo, od wyjaśnienia pewnej kwestii. Mianowicie "Wiedźmin" jest grą fabularną, czyli tak zwanym RPG, role-playing game. Gatunek ten nie jest nowy, ba, ma już ponad dwie dekady i cały czas się rozwija, prawda? Aż dziw więc, jak wiele gier RPG... nie jest wcale grami RPG. Już wyjaśniam, o co mi chodzi – niestety, utarło się uważać je za coś całkiem innego. A przecież już sama nazwa mówi wszystko - role-playing to "odgrywanie roli", przede wszystkim. Wczuwanie się w jakąś postać, udawanie że my to ona, a ona to my. Taka mała i niegroźna schizofrenia tudzież chwilowe odrealnienie. Gra wyobraźni. Tymczasem 95% gier określanych jako RPG w ogóle tego tematu nie tyka, skupiając się na zabijaniu potworków, „machaniu” kolejnych misji, gromadzeniu doświadczenia i "pasieniu" głównego bohatera. Wyobraźnia wisi sobie na wieszaku, a wczuwać się można najwyżej we własny fotel. Ale wcale nie jest tak źle - mamy przecież tych 5%, w których następuje coś takiego jak wspomniana identyfikacja z bohaterem, chwilowe zatarcie granicy między nim a nami, uznanie jego problemów za nasze, doznawanie jego emocji, zrozumienie jego motywacji. "Planescape: Torment", "Star Wars: Knights of the Old Republic", "Vampire the Masquerade: Bloodlines", "Fallout"  - to czołowi przedstawiciele tych 5%. W tych grach potrafiliśmy się zapomnieć.


Historie przez nie opowiadane śledziliśmy z zapartym tchem, wzruszaliśmy się nimi, szarpały nami emocje, czuliśmy coś więcej niż tylko niewytłumaczalną potrzebę tłuczenia poziomów doświadczenia i pakowania kolejnych umiejętności. No i fajnie, ale jak się to ma do "Wiedźmina"? Cóż, pewnie się już domyśliliście - "Wiedźmin" zalicza się do tych 5% prawdziwych gier RPG. Bezapelacyjnie... choć jest całkiem inny od wymienionych, rzecz jasna.