[center:079b4ae926][img]http/files.gadu-gadu.pl/tasmapolicja-96405aa405be0d1cf3443bbbd7420e6e7eb4e144.jpg[/img][/center:079b4ae926]

Podczas obławy na zabójcę policja w Detroit zastrzeliła siedmioletnią dziewczynkę. Funkcjonariusze z jednostki specjalnej mieli nakaz przeszukania domu, w którym mógł przebywać przestępca. Gdy próbowali wejść do środka, doszło do tragedii.

Policja wydała oświadczenie, z którego wynika, że wszystko zdarzyło się w niedzielę ok. godz. 12:40 we wschodniej części Detroit. W jednym z domów miał ukrywać się zabójca, który w piątek zastrzelił 17-letnią licealistkę Jarean Blake.

"To najgorszy koszmar każdego rodzica. To także najgorszy koszmar każdego policjanta. A dziś to wszystko jest zbyt realne."

Ze wstępnych ustaleń wynika, że członkowie Detroit Police Special Response Team podeszli do domu, zasygnalizowali swoją obecność i użyli granatu ogłuszającego. Potem weszli do budynku.

Wtedy matka dziewczynki podeszła do jednego z policjantów. Przebieg dalszych zdarzeń jest niejasny. Prawdopodobnie doszło do szarpaniny, podczas której broń wystrzeliła. Kula trafiła dziecko w okolice głowy. Dziewczynka natychmiast trafiła do szpitala, ale lekarze mogli już tylko stwierdzić zgon.

Zrozpaczony ojciec Charles Jones powiedział telewizji WDIV, że policjanci pomylili domy:

"Ona spała, a oni weszli strzelając i rzucając granaty ogłuszające (...) zastrzelili ją, zabili."

Policja zaprzecza. Twierdzi, że podczas akcji zatrzymano 34-letniego podejrzanego o morderstwo nastolatki. Nie ujawniono jednak jego personaliów.

Broń, z której padł śmiertelny strzał została zabezpieczona. Trwa śledztwo w tej sprawie. Policja zaoferowała wszelką pomoc rodzicom dziewczynki. Godbee przyznał:

"Nie możemy cofnąć tego, co wydarzyło się tego ranka."